niedziela, 22 grudnia 2013

Szesnastodniowa ulewa.

11.
w poszukiwaniu zastrzyku euforii niczym narkomani
gnamy w głąb otchłani
niemo krążymy ścieżkami życia
czerpiąc wszystko co jest do wypicia
rozdzieramy na strzępy doznania
szukając ofiar do unicestwiania
nienawiść i gorycz to jest mi znane 
i od małego do krwi wprowadzane
priorytetem ochrzczona została wygrana
co z tego że prawość już zażegnana
gnajmy i pędźmy do swego celu
trupów za sobą mijajmy tak wielu
dźwigam krzyż bez Jezusa
gdzie twa obrośnięta szlamem dusza 

XYZ





piątek, 8 listopada 2013

Majestatyczny, spoufalony towarzysz goszczący w każdym zamieszkałym ciele.

10.
Majestatyczny, spoufalony towarzysz goszczący w każdym zamieszkałym ciele, przybrzeżny, nieokiełznany, pierwotny. Obrany i nadgryziony w dobytku jaskiniowca, podrzucający wykwintnemu intelektowi niezliczone, przebrzydłe, strawione dary oraz najzwyklejszej nicości wpychający urywki sekund szybszej palpitacji wnętrzności pośród milionów wieków. Niczym władczy cesarz przy każdym najmniejszym chimerze krępująca ciało - przez zakamarki rozumu aż po najmniejsze tchnienie ciała. Zaopatrzony, wśród wielu atutów, w umiejętność, wręcz wybitnego zaprzężenia posunięć, reakcji. Dozgonnie przybieramy postać męczennika pomiędzy najniklejszym cieniem rozdzieranego, na wpół zgniłego fragmentu jego obrzmiałego kroku. Ukazuje wewnętrzne zepsucie każdego skrawka podziurawionej przebytymi doświadczeniami duszy. Wydziera nikłe linijki, wznosi niezdobyte mury, oznacza teren, wydzierżawia idealne lokum, nie dopuszczając wyblakłych wrzasków sprzeciwu. Nie stanowi wyczekiwanego latami przybysza, otoczonego salwą braw i wiwatów, z kolorową walizeczką euforii i eksplozji pozytywów. Ujmij go pod rękę, a zgłębisz tajniki, posiądziesz szczyty, zasmakujesz dolin i rozpłyniesz się wśród depresji, nieistotne. Strach, strach, strach- król, guru, władca. Stanowi latarnię w ciemnej uliczce nierozpoznanych wartości, wytycza hierarchię. Potrzebujemy drogowskazu, otrzymujemy strach. Jaką postać przybiera Twoja pandorowa puszka? Otul to nieskończonością. Nie przestawisz żadnego biegu stale porządkując chaotyczne literki bez znaczenia, ruszaj.

XYZ

czwartek, 31 października 2013

Pomiędzy jednym, a kolejny ułamkiem skrystalizowanej duszy.

9.
Dosyć długo opierałam się wszelakimi możliwymi kończynami, aby tylko nie wpychać setnego fragmentu, teoretycznie czującego, zwału mięsa w puste słowa bez żadnego oddźwięku. Pełzałam między zdaniami w poszukiwaniu idealnego urywka myśli, które w najmniejszym stopniu oszlifowane, skłonne byłyby posiąść formę zdań. "Okrzyknijcie mnie królem słów" błagalnie szeptałam pomiędzy jednym, a kolejny ułamkiem skrystalizowanej duszy. Latami dobijano się łomem do mojej głowy, ostatecznie wtargnięto uchem i zadomowiło na dobre, rozgrzebując najokrutniejsze, wyryte w ostatnim tomie świadomości doznania: brak misji tułaczki. Miliony świateł ogrzewających moje oczy wreszcie je rozwarły. Ukrywając zadraśnięcia po wcześniejszych niepowodzeniach owinęłam się zgrabnym, w pełni bezsensownym kokonem. Żebram o wiele? Jedną nikłą zdolność, którą odkopie i zasadzę, aby z ziarenka stała się drzewem i pobierała dla mnie niezbędny tlen. Jestem w pełni sił na transakcje, łaknę jedynie jednej sekundowej strzałki, chociażby wśród palm na ostatnim pustkowiu. Wicher dujący mi w prosto w oczy spowodowany jest nieprzerwaną tułaczką, na kolejne wzgórze czy ostatecznie, odczuwając opory powietrza, rozkwaszę wszelakie ambicje o chodnik? Błagam, pomocy. Pora spróbować gry na kontrabasie... 


XYZ

sobota, 12 października 2013

Gabr i ela.


8.
Otulona wszechobecnym uczuciem pałającym od Ciebie, dostrzegam barwy, którymi malowane jest życie.
Wszelakie złe duchy odpędzane Twoim słodkim słowem, nie są w stanie rozedrzeć naszej więzi.
Odkrywasz przede mną 8 kolor tęczy i 5 stronę świata.
Nawet siła grawitacji nie dorówna potędze Twej miłości.
Granice rozmywają się gdy Ty jesteś przy mnie.
Wśród szarej egzystencji, jedno Twe spojrzenie napała mnie energią by dalej stawiać czoła przeszkodom.
Gubiąc sens mogę wtulić się w Twoje ramiona i niby nic się nie zmienia…

XYZ

sobota, 31 sierpnia 2013

Gdzie strach panem ponad wszystkim.

7.
Brodzimy pomiędzy kilogramami w pół zgniłych twarzy i ponadgryzanych serc, gdzie włada kilka wytyczonych od pokoleń maźnięć z nikłego piasku nie do przekroczenia. Wystarczy kilka ziaren i paru stróży ażeby utworzyć barierę nie do przebrnięcia, gdzie strach panem ponad wszystkim. Priorytet stanowi zdanie osób trzecich, a główny cel osiągniecie neutralności. W ciągłej pogoni, ażeby tylko wytępić wyróżniające się jednostki i dalej stanowić szarą, jednolitą masę. Postaraj się wyprzedzić o chociażby milimetry otaczający ogół, omijając bluźniercze spojrzenia i zamykające się pięści przypadkowych przechodniów. Zrób cokolwiek więcej niż przypada Ci w rozrachunku, osiągaj niemożliwe i nie marnuj kolejnych wpychanych Ci uporczywie szans w dłonie, a góra podstawianych nóg i kłód zacznie rosnąć. Stanów pierwszeństwo, kolejność, bądź setny, milionowy, nieważne. Mimo iż tyle wokół padliny łaknące ofiar sępy krążyć będą ponad twoją głową, ale wiesz co? Dzisiaj nie liczy się już nic, brak berła nie stanowi o przegranej, zwyciężyłeś ze swoim wnętrzem, rozdarłeś barierę, wygrałeś. Wędruj, milimetrami, kawałkami, milami, ale dąż, wystarczy. Biegnij! 
XYZ



piątek, 23 sierpnia 2013

Znajomość cyfr nierówna się umiejętności liczenia.

6.
Kłębią się dookoła miliardy uczuć: radość, duma, miłość, zazdrość, nienawiść, wiara, to tylko obudowa całego wypchanego doznaniami środka. Mają zdolność rozgałęziania się i nasiąkania całkiem odbiegającymi od schematów znaczeniami: chora miłość, przygasająca nadzieja, wieczna przyjaźń. Umiejętność dostrzegania oraz odczuwania ich jednak nie jest wpompowywana do naszego organizmu razem z krwią czy pierwszym zaczerpnięciem tlenu. Od małego umiesz tylko czuć czysto fizycznie: ból, głód czy kolejne najbardziej podstawowe potrzeby fizjologiczne. Znajomość cyfr nierówna się umiejętności liczenia. Miłość wymaga praktyki, "kochanie" nie jest wpisana w nasze ciało, początkowo znasz tylko przywiązanie, strach przed nieznanym, wraz z praktyką i wiekiem docierasz do momentu kiedy owe uczucie ląduje na twoim CV wśród umiejętności opanowanych. Ochłapy z namiastek już przestały zaśmiecać twój życiorys i marnotrawić czas. Zazdrość jest miliony razy łatwiejsza do rozeznania, prymitywna. Stanowi łatwopalny przedmiot, wystarczy mała iskierka aby buchała na wszystkie strony oraz ulewny deszcz by ją zagasić. Wszelakie uczucia trzeba poskromić, opanować, począwszy od szczęścia, przez wiarę aż po pustkę. Czy kiedykolwiek coś przywędruje do mnie samo? 
XYZ


sobota, 17 sierpnia 2013

W którym stuleci utknęłam skoro wiara stanowi dla mnie coś więcej niż kilka chaotycznych literek?

5.
Tworzą niewyczerpalny dar teraźniejszości, rozkrzewiają, ucinają, rodzą. Potrafią iść z nami krok w but i rozgrzewać swym pięknem by odsłonić swe drugie oblicze z ukrytym zabójczym jadem. Dają i zabierają znacząc zarazem wszystko i nic, są słońcem i księżycem, wypełniają umysły, stanowią pojęcia i rubryki, służą szaleńcom, opętanym naukowcom i zwykłym szarym zjadaczom chleba dla których wszystko jest nicością. Mimo swojej potężnej siły władzę nad tym wszystkim sprawujesz Ty. Rozstawiasz je po kątach i kleisz w najróżniejszych formach by obrały odpowiedni kurs, darujesz im sens. Gdy do działania zabierają się nieokiełznane stworzenia, w których na dobre nie zagościł jeszcze dzisiejszy dzień rozrzucają, trwoniąc wszystko co piękne i kruche. Z bólem i złożonymi do zemsty pięściami znowu wkładasz swe serce by ukazać jaką mimo wszelkich przegranych bojów stanowią potęgę. Kim mam nazwać człowieka, który obiera z wszelakich warstw, niczym niedoświadczony kucharz cebulę , słowa rodzące wszelakie doznania? Ile razy jeszcze mam ujrzeć "kocham Cię", "wiara", "przepraszam" żeby stały się taką samą codziennością i zwyczajem jak "papier toaletowy", "gazeta", "łóżko"? Daj sobie spokój z pokuszeniem się o tych kilka literek więcej, one już dawno zgubiły swe pierwotne znaczenie. Kiedyś aby z ust wypadło "przepraszam" należało najpierw rozłożyć na najmniejsze cząsteczki wszelakie doznania i zaczekać aż gdzieś na skrawku sumienie naprawdę zrodzi się chociaż minimalny żal. "Kocham Cię" szeptano w szarym zaułku gdy w głowie gościła już tylko "ona", a zwykły seksualny pociąg dawno został zagłuszony porywczym skokiem w ogień lub drogą przez chiński mur by ratować wybrankę. Rozdzierając i darując wszelakie wymienione wyżej przewinienia nigdy nie pojmę jak z nadziei można zrobić "nd"? Twój umysł nawet po części nie pojmuje rozgłosu owego pojęcia a ty nawet nie pokusisz się o bezmyślne wystukanie znajomego tylko w pisowni Ci słowa? Pytam tylko o jedno: w którym stuleciu utknęłam skoro wiara stanowi dla mnie coś więcej niż kilka chaotycznych literek? 
XYZ